Połowa - chyba tak - roboty za mną.
Utknęłam na rękawach.
Muszę teraz dopasowywać kawałki włóczki tak, aby pasowały do korpusu, co nie jest łatwe. W jednej części włóczki dany kolor połączony jest z kolorem białym, a w innym z czarnym.
Będę jakoś improwizować. Może się uda, choć pasy już nie są takie, jakie chciałam, ale cóż.
Ściągacza na dole jeszcze nie kończę. Zobaczę ile włóczki zostanie. Najpierw go upiorę, bo na pewno się trochę wyciągnie.
Sterczą jeszcze druty. Robię na zmianę dwa rękawy.
Mam nadzieję, że do niedzieli skończę. Córka systematycznie kontroluje co robię.
W międzyczasie podganiam swój szary sweter.
Też bym go chciała jak najszybciej skończyć.
Bo nadchodzącą zimę dzisiejszej nocy było już czuć.
POZDRAWIAM
wygląda ślicznie
OdpowiedzUsuńZapowiada się całkiem fajny pasiaczek. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń